Psiuniu Wytęskniona!
Milczysz, nie wiem, obrażona? Zaginiona?
W kwestii, o którą pytałaś: to nieprawda, że mnie na ostatniej randce morze zmyło z molo, bo przez nieuwagę obcas zaklinował mi się między belkami na dolnym podeście. Przy tych temperaturach nie tylko w szpilkach, ale w ogóle w żadnym obuwiu moja noga na żadnym molo nie postanie. Ale ja nie o tym właściwie.
Przepraszam, że Cię po ostatniej potańcówce w takim stanie, Kochana zostawiłam, po prostu nie zauważyłam Twoich stóp pod stołem, właściwie nie poznałam, bo w życiu nie podejrzewałabym Cię o zrzucenie butów w publicznym miejscu, chociaż splot pończoszek wydał mi się jakby znajomy. Sama chyba jednak rozumiesz, że trudno, abym w swoim stanie skojarzyła tak odległe fakty, brunet nalegał coraz bardziej, więc – nie skojarzyłam.
Nie był tego zresztą wcale wart, wprawdzie sprawny gimnastycznie, ale jakiś taki zupełnie rozkojarzony, trzy razy musiałam przypominać mu swoje imię. Swoją drogą też nie pamiętam, jak się nazywał, ale przecież nie będę sobie takimi drobiazgami głowy zawracała.
Za to powiem ci, dłonie miał przecudnej urody, tak sobie leżałam, i jak spojrzałam w bok, to akurat przed oczami tkwiły mi te wypielęgnowane, smukłe acz władcze palce, lekko omszone, i pomyślałam nie wiedzieć czemu, że kończy mi się wosk, i może wreszcie pójdziemy do tego salonu piękności przy ratuszu, co go ostatnio otworzyli, Patrycja same superlatywy wypluwa na jego temat, a przecież nie będziemy w tyle za tą minogą pozostawać.
No ale Ty zniknęłaś gdzieś, Rikko twierdzi, że osobiście Cię odwoził i na trzecie pięterko wtahał, więc teraz to już sama nie wiem, co myśleć.
Kiedy, Kochanie, lecisz na tę konferencję w Bombaju? Bo to chyba jeszcze nie ten weekend, o ile pamiętem? Odezwij się koniecznie, włosy mi się znów tak od tej wilgoci skręcają, nie do wytrzymania...
Pozdrawiam, całuję, o wybaczenie się kłaniam
Zawsze oddana,