Otóż siedzimy sobie z koleżanką w kinie na zupełnie innym filmie, niż planowano, a ja łapię się na tym, ze zamiast drżeć o losy faceta porzuconego pośrodku oceanu na pożarcie stada wygłodniałych rekinów, kontempluje jak seksownie wygląda taki przemoczony i z regularnym, kilkugodzinnym zarostem. Szkoda tylko, ze przez większość krótkiego seansu prawie całkowicie chowa się pod woda...
To chyba nie najlepiej świadczy o filmie, nespa?
0 komentarze:
Prześlij komentarz