Hot!

KoKo, 29.10.2004

O koo...koo... jak ten czas leci!

Przepraszam Psia-Psiuniu, Moja Najsłodsza i Wyrozumiała Przyjaciółko! Wiem ze nie daje znaku życia skandalicznie długo. Ostatnie dni obfitowały w taka ilość wrażeń i wydarzeń, ze do głowy mi nie przyszło, jak skandalicznie spóźniam się z kolejnymi nowinami.

Głowa mnie juz boli od tego wszystkiego! Strategia sprawdzania Twoich Cennych Rad i wcielania ich w życie przyniosła piorunujące skutki, wprost nie mogę się opędzić od mężczyzn, męczyć mnie to juz zaczyna straszliwie. Teoretycznie spławienie ich powinno przychodzić z taka sama łatwością jak ich ustrzelenie, ale w praktyce cóż, daleko mi zapewne jeszcze do mistrzostwa.

To zdumiewające, ilu frustratów chodzi po tym świecie! Wszyscy spragnieni więzi jakichś wyższych uczuć, po dwóch dniach znajomości snują plany na przyszłość, rozpływają się w wizjach szczęśliwości i we własnych urojeniach. Uśmiechnąć się do nich nie można, o ogień poprosić, znacząco się uśmiechnąć, bo juz pasztet gotowy, dosłownie i w przenośni, bo brzydcy niektórzy jak noc czarna!

Doprawdy ja się przecież na tych wszystkich eciepecie nie znam zupełnie! Mnie chodzi wyłącznie o czysta rozrywkę, seks i instynkty, szalony taniec, feerie zmysłów, a tu jakieś kwiatki, wystawy, kina, spacery – no naprawdę, skąd ja mam na to wszystko brać pieniądze, siły i zdrowie, zwłaszcza przy tej pogodzie?

Na wszelki wypadek łykam kilka aktimeli dziennie, ale wszyscy zagrypieni chodzą albo przynajmniej zachrypieni, szczepy bakterii rozsiewają gratis, tylko nie tych co trzeba.

Cale szczęście ze na łikend wyjeżdżam do rodziny! Normalnie odmawiam ale w święto nie wypada, a kilka dni oderwania od tych umizgów na pewno dobrze mi zrobi. Nawet się zdziwili, ale co tam z dwojga złego tym razem wole juz rodzinę.

Telefon wyłączę, bo od tych esemesow tez juz cholery dostaje, w środku nocy o północy, ze tak mnie wszyscy kochają. No chyba miłością własną, bo mnie przecież żaden nie zna!

Także nie dzwoń, najdroższa, ani nie szukaj mnie przez policje. Norbert juz próbował, narobił takiego rabanu ze teraz to juz niczym się nie przejma, choćby moje zwłoki tydzień pod mostem Rocha w świetle reflektorów polegiwały. Chociaż jak tak myślę, to może właśnie o to mu chodziło, alibi sobie buduje, ze niby cos tak się troszczy a tu bach! gwałt na skarpie... To by było cos!

Ale ja nie o tym: wyjeżdżam, wiec się nie martwcie. Napisze natychmiast po powrocie. Wesołych świąt...

0 komentarze: